Był
sobie dom, w domu ludzie. Ludzie
kupili meble. Mijał czas, ludziom
przybywało siwych włosów, meble
straciły dawną świetność i połysk.
Wszystkie skrzypiały, jęczały,
matowiały, jednak ludzie nie chcieli
się ich pozbywać, bo czuliby się tak,
jakby wyrzucili na śmietnik kawałek
swojego życia. Popytali tu i ówdzie, i
znaleźli doskonały sposób na
kompromis: szafa, sekretarzyk, komoda
i stoliki nocne pozostają, otrzymają
jednak nowy wygląd. Spytacie, jakież
to operacje zapewnią starym meblom
powrót do czasów świetności.
Zapewniam, że lifting ten nie pozbawi
zainteresowanych znacznych sum, bo
chirurgiem plastycznym w tej opowieści
są naklejki na meble.
Może poddacie w wątpliwość sens
działania właścicieli starych mebli i
powiecie: po
co tyle zachodu, tyle starań, przecież
teraz meble kupuje się nawet w Lidlu.
I
tutaj muszę wtrącić swoje trzy grosze
a zabrzmią, jakby te słowa wypowiadała
moja babcia: – a
za moich czasów… Nie
ulega wątpliwości, że ongiś meblarstwo
dębem i innym mocarnym drewnem
słynęło. Bo taki mebel nie tylko
stanowił funkcję użyteczną, często
stawał się bardzo cenionym elementem
dekoracyjnym.
Detale komód w stylu
Ludwika XIV przyprawią niejednego
minimalistę o zawrót głowy. Jednak
autorka nie chce zanudzać czytelników
genezą meblarstwa, choć może
niejednemu temat przypadłby do gustu.
Autorka chce podkreślić, że
konstruowane dawniej meble miały jakby
swoje własne życie (pominąwszy
korniki), miały jakiś wyraz. I moc. I
siłę. Dlatego zupełnie mnie nie dziwi,
że wielu posiadaczy starych szaf,
kredensów, szafek, etażerek, etc.
decyduje się na nadanie im nowego
oblicza, bez stosowania drastycznych
scen z udziałem siekiery. Tu stara
szafa, wydająca dobrze znany wszystkim
domownikom odgłos, którego nie
zamieniliby na najpiękniejszą muzykę
świata, odnowiona okleiną, stała się
nie tylko nową szafą, stała się
odkryciem niemal mistycznym, życiem po
życiu. Wijące się na jej drzwiach
bluszcze lub niemal słyszalne granie
bambusów czy widok nocnego miasta w
oddali, to efekt nie do przecenienia.
Osobnym tematem jest, w ten sam sposób
odnowiony kuchenny kredens, teraz
niemal ociekający sokiem z cytrusów,
lub okraszony śmiejącymi się wiśniami.
Gdzieś na dolnej szafce kuchennej
zakwitnie gałązka jabłoni, gdzie
indziej dojrzeją do odwiecznej
wędrówki, niesione oddechem wiatru,
dmuchawce. A tłem tego spektaklu są fototapety kuchenne ,
które jako niemy uczestnik dopełnią
całości, z dumą prezentując swoje
wspaniałe wzory. Kochajmy stare meble,
kochajmy naklejki na meble, kochajmy
fototapety. I tym apelem pozdrawia was
autorka, która ma ogromną nadzieję, że
pisząc ten tekst, otworzyła właściwą
szafę i mówiła do rzeczy.